Grzegorz Górka, Czterej bracia
mojej teściowej Elżbiety Kamler z domu Dudek
Elżbieta Kamler z
domu Dudek (*2.3.1917 w Krywałdzie niem. Kriewald
od
1951 część miasta Knurów,
†15.4.1980 Mysłowice – zdjęcie ślubne teściów, 1944 r.)
Moją
teściową poznałem na krótko przed ślubem Niny ze mną (13.01.1973). Przez ponad
5 lat mieszkaliśmy z teściami w Mysłowicach (teść Stefan Kamler *30.8.1914 †16.5.1979–
nauczyciel - był kierownikiem szkoły podstawowej w Szopienicach).
U teściów mieszkała
też matka teściowej Rozalia Dudek z
domu Kołodziej, ur. 2.9.1891 r. w Rudzie
Kozielskiej (niem. Klein Rauden)– jednej z wsi wchodzących
w skład Rud Raciborskich (obecnie Rudy – gmina niedaleko Gliwic, w
kierunku Raciborza). Babcia Róża, bo tak o niej mówiliśmy, zmarła w Mysłowicach w wieku ponad 92 lat 3.03.1984 roku przeżywszy
czworo swoich dzieci - pogrzeb zorganizował najmłodszy syn Teodor, mieszkający wtedy
w Tychach. Przez kilka lat woziliśmy ją do Rud i Knurowa, gdzie był pochowany
Jej mąż Jan Dudek, który zginął śmiercią górnika 1 kwietnia 1934 roku
w wieku 46 lat w Kopalni Dębieńsko.
Jan
Dudek
*1887
Rudy Kolonia Renerowska (niem. Rennersdorf)
†1.4.1934
Dębieńsko (obecnie dzielnica Czerwionki -
Leszczyn)
Mieszkali
wtedy w Mysłowicach i do Dębieńska Jan Dudek dojeżdżał bo tam dostał pracę. W
wieku 42 lat wdowa pozostała sama z piątką dzieci – najmłodszy
Teodor miał wtedy niespełna 10 lat. Oprócz mojej teściowej Elżbiety Dudek po mężu Kamler byli to czterej bracia: trzej starsi też
urodzeni w Krywałdzie (niem. Kriewald):
Willi (Wilhelm Dudek *16.3.1915 w
Krywałdzie, poległ w maju 1943 r. jako żołnierz Wehrmachtu na Ukrainie pod
Żytomierzem w pobliżu wsi Rogaczew). („Shitomir” to niemiecka
pisownia miasta Żytomierz na zachodniej Ukrainie). Przed wcieleniem do
wojska pracował jako urzędnik bankowy.
Poniżej: Wycinek mapy Ukrainy (ten skan dostałem od Janka Dudka). Ołówkiem (kółko) zaznaczona
okolica wsi Rogaczew gdzie w maju 1943 r. zginął Willi Dudek – pomiędzy Nowogrodem Wołyńskim (niem. Nowogrod-Wolynsk) a Żytomierzem (niem. Shitomir).
Najstarszy z braci Willi w chwili śmierci ojca był już
pełnoletni. Jako młody chłopak był ministrantem i był namawiany by zostać księdzem – tak
twierdziła babcia Róża. Liczną rodziną trochę opiekował się ówczesny proboszcz
w kościele parafialnym Najświętszego Serca Pana Jezusa w Mysłowicach (a
niedługo potem równocześnie biskup pomocniczy diecezji katowickiej u boku bpa
S.Adamskiego) Teofil Bromboszcz (†1937) , który wg rodzinnego przekazu
podarował rodzinie… kozę (na Śląsku
był to skarb – sam jestem wychowany na kozim mleku – zdrowszym dla dzieci niż
krowie – dzisiaj w lepszych sklepach można kupić mleko kozie i przetwory z
niego - mleko kozie zawiera nieco mniej laktozy niż mleko krowie. Dlatego
zalecane jest osobom nietolerującym laktozy. Kozie mleko w porównaniu z mlekiem
krowim jest bogatsze w składniki mineralne, takie jak: wapń, cynk, potas,
fosfor czy miedź co sprzyja lepszej gęstości kości).
Poniżej: urzędowe pismo wysłane do babci Róży 16 marca
1943 r. (oryginał ma Janek Dudek) prawdopodobnie będące skutkiem Jej
interwencji - domagała się zwolnienia Willego z wojska jako jedynego żywiciela
rodziny - babcia miała skromną rentę
wdowią a córka Elżbieta nie pracowała, z 4 synów dwóch już nie żyło – w tym
jeden zginął na froncie wschodnim a pozostali 2 byli w Wehrmachcie). Wg kuzyna Niny - Janka (Johann) Dudka zamieszkałego pod Stuttgartem, w hitlerowskich Niemczech zwolnienie z Wehrmachtu nie było możliwe, o czym Babcia Róża wiedziała i domagała się tylko by Willi jako "głowa rodziny" służył w wojsku bliżej domu tj Mysłowic, gdzie przebywała Ona i jej niezamężna córka Elżbieta.
Jerzy (Georg) Dudek ur.27.12.1918 w
Krywałdzie, z
zawodu stolarz zginął jako żołnierz
Wehrmachtu 12.10.1942, w pobliżu miejscowości Nowo Uspenka w pobliżu
Woroneża (niem. Woronesch) w Rosji
ok 500 km na południe od Moskwy na granicy z Ukrainą. Uspenka leży w
obwodzie Ługańskim, o który spór pomiędzy Ukrainą a Rosją nieustannie trwa.
Hubert Dudek *12.08.2020 Krywałd, †8.12.1940 Rybnik
Hubert Dudek zmarł w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku –
był następny w kolejce by pójść do Wehrmachtu, w którym służyli już starsi
bracia i prawdopodobnie Jego psychika tego nie wytrzymała).
i
najmłodszy Teodor Dudek (*12.5.1924,
†2.7.1990 Tychy), urodzony już w Mysłowicach gdzie rodzina przeniosła się
za pracą. Z najmłodszym z 4 braci teściowej Teodorem Dudkiem znałem się kilkanaście lat i wielekroć rozmawialiśmy
a Nina często spotykała Go od jego powrotu po wojnie bo pracując w PRG
Mysłowice odwiedzał matkę Rozalię i siostrę Elżbietę w Mysłowicach (nawet gdy
mieszkał już w Tychach). Kontaktujemy się z Jego synem Jankiem (Johann), który od 1989 r. mieszka pod Stuttgartem.
Janek w młodości wyglądał jak wierna
kopia swojego Ojca widocznego na powyższym zdjęciu z młodych lat. Wg
dokumentów posiadanych przez Janka Dudka od lutego 1941 jego ojciec
Teodor, jeszcze niepełnoletni, był uczniem i pracownikiem, jako tokarz,
najpierw w Poznaniu a potem w Monachium w BMW Werke. Gdy Teodor skończył 18 lat
w 1942 roku, babcia Róża czyniła kroki mające zapobiec powołaniu go do
Wehrmachtu. Pisała listy i chodziła gdzie się dało. Mówili urzędnicy, że w zamian
może iść do obozu pracy, niedaleko domu. Ale w Mysłowicach dobrze wiedzieli co
to jest Auschwitz więc jednak zdecydował się na Wehrmacht. Wg dokumentów posiadanych przez Janka Dudka od 6.02.1943 Teodor był w Wehrmachcie w Brzegu
nad Odrą, potem w Tuluzie (Francja) - tam 4 miesiące przebywał w szpitalu z
powodu choroby zatok. Ponieważ nie znano jeszcze wtedy penicyliny więc leczenie
zatok w szpitalu wojskowym trwało długo. Następnie powrót do wojska: Belgia,
Holandia. Od 28.06.1944 przeniesiony do Włoch, na północ od Rzymu ranny w nogę,
parę miesięcy był w szpitalu w Rzymie, potem w północnej Afryce (w Oranie w Algierii) gdzie dostał się do niewoli amerykańskiej tj od strony formalnej był jeńcem wojennym. Pobytu tam Teodor nie
wspominał zbyt miło. Młodzi Amerykanie
walczyli na wszystkich frontach świata i ktoś musiał ich zastąpić. Teodor Dudek
jako jeniec został przewieziony do USA. W Kalifornii pracował razem z całą kompanią (60 żołnierzy) na plantacjach cytrusów, a pod koniec 1944
roku był na północy USA (Ohio). Teodor
Dudek wg tego co mi opowiadał, pracował m.in. w gospodarstwie rolnym
gdzie musiał wraz z kolegami zabezpieczyć stado krów w całodziennym obrządku: nakarmić
mając do dyspozycji pełny park maszynowy: traktor z przyczepą, kosiarkę i
widły. Dwa razy dziennie trzeba było je wydoić automatyczną dojarką. Dużo opowiadał o pracy w
kamieniołomach (Janek Dudek ma pisma i zdjęcia dokumentujące tę pracę). 1.10.1946 przywieziony spowrotem do Niemiec (odpowiednie dokumenty o zwolnieniu w tym dniu z niewoli amerykańskiej ma jego syn Janek Dudek). Teodor Dudek pracował odtąd w Firmie
Westerwaldbrüche, Betrieb Ramholz, Vollmerz, Kr. Schlüchtern w Hesji w miejscowości Gelsenhausen niedaleko
Frankfurtu nad Menem. 14.04.1947 wrócił do
Mysłowic przez Czechowice – Dziedzice. Na dowód tego otrzymał
„Entlassungschein” (oryginał tego zaświadczenia o powrocie do Polski ma Janek Dudek).
W Czechowicach - Dziedzicach była dokładna kontrola graniczna. W Mysłowicach zamieszkał razem z Matką Rozalią i siostrą Elżbietą, która za kilka miesięcy urodziła córkę Janinę (Ninę) - moją żonę od ponad 51 lat. Do emerytury w
wieku 65 lat pracował jako urzędnik w Przedsiębiorstwie Robót Górniczych w
Mysłowicach. W wieku 66 lat zmarł w Tychach – odwiedzamy do dziś jego grób w
Tychach na Wartogłowcu. Jego syn Janek (Johann)
Dudek – kuzyn Niny skończył Wyższą Szkołę Ekonomiczną (obecnie Uniwersytet
Ekonomiczny) w Katowicach i pracował w KWK „Piast” w Bieruniu. W 1989 r. pojechał tam gdzie nie musiał już milczeć
o ojcu - żołnierzu Wehrmachtu i mieszka do dziś z rodziną w okolicach Stuttgartu. Kończę tę chwilę wspomnień zdjęciem
z 92 urodzin babci Róży (wrzesień 1983 r.) autorstwa Janka Dudka. W środku siedzą wujek Teodor Dudek
z ciotką Gustą. Nad babcią Różą stoi Nina ze mną i naszymi córkami Asią i
Gosią. Nad wujkiem Teodorem stoi ciężarna Halusia i Antek Skowron z Agusią na
ręku. A na lewym skrzydle stoi żona Janka - Lila Dudek z Adasiem na rękach.
Wybacz Janek, że otrzymane od Ciebie materiały,
w tym zdjęcia czterech braci mojej teściowej (3 w mundurach) wykorzystałem w
tej krótkiej notatce, ale dla uczczenia drogi przez mękę, którą zafundował
Babci Róży hitlerowski reżim i którą do dziś milionom matek szykują inne reżimy
totalitarne chcę niniejszy tekst umieścić na moim blogu („Grzegorz Górka moje wędrówki i nie tylko”
https://grzegorzgorka-mojewedrowki.blogspot.com/ ) - o ile mi się to uda bo znowu zgubiłem
hasła.
Katowice,
styczeń 2024 rok.
Komentarze
Prześlij komentarz